like

sobota, 28 marca 2015

Jestem kobietą. Na tyle doświadczoną, że trzeźwo patrzę na życie. Czasem myślę, że nawet zbyt gorzko je oceniam. Na tyle młodą, że mam w sobie jeszcze sporo pragnień, durnot i ochot w głowie. Ze wzrostu wyższa, ale nie przesadnie. Z wagi raczej tłustsza tu i ówdzie, ale zawsze zwalę to na coś innego niż nocne podjadanie. Z twarzy raczej niewyróżniająca się, bez mejkapu i błyskotek. Z fryzury wiecznie rozczochrana. Znaki szczególne? Zwykle spóźniona, w spodniach i na płaskim. Do tego obowiązkowo w brudnym samochodzie...
W pracy raczej zauważalna. Donośny głos, pewność w wypowiadanych zdaniach. W większości miło nastawiona do współpracowników, choć pewnie jakby ich zapytać to okazałoby się inaczej. Jestem raczej dobra w tym co robię, ale zawszę mogę być lepsza, toteż podsłuchuję, podpatruję, podpytuję i dużo się uczę. Zbyt emocjonalna to na pewno.
Prywatnie przede wszystkim mama. Zbyt często zmęczona i bez cierpliwości. Ale uczę się tej roli, najważniejszej roli w życiu gdzie niekoniecznie mam wrażenie, że miałam się na kim wzorować. Mama samotna. Przestałam się w końcu wstydzić tego określenia. Może i samotna ale nie sama. Mam przecież parę pięknych niebieskich oczu wlepionych we mnie każdego dnia. Mam misję wycierania fluków i zaklejania kolan przez najbliższe kilka lat. Mam małe słodkie rączki które obejmują mnie i usta które dają klejące buziaki. To dodaje mi pewności i wartości. Pewności, że nawet jeśli moje życie nie potoczyło się dokładnie tak jak chciałam (rany, kogo ja oszukuję, potoczyło się raczej tak jak NIE chciałam) to miejsce jest właściwym miejscem bo mam JĄ. I gdyby nie ona byłabym innym człowiekiem i jestem prawie pewna, że wcale nie lepszym.
Z zewnątrz pewna siebie, głośna, dominująca, stanowcza i zabawna. W środku miękka, wrażliwa, niepewna, strachliwa pesymistka...
Jestem kobietą, która zdecydowanie wie czego jej brakuje w życiu. I zdecydowanie wiem, że to czego potrzebuje to te ciemne oczy, które potrafią patrzeć tak czule. I te wiecznie ciepłe ręce, które potrafią dawać siłę. Generalnie ten gość, który zamiast być ze mną, pija herbatę five o'clock.
Umiem bez niego żyć, mój świat się nie kończy, ściany się nie walą, zwykle trzymam się kupy i robię te wszystkie rzeczy, które sprawiają, że jestem mną.
Ale tylko dlatego, że możemy żyć bez czegoś, nie oznacza, że musimy.
Czekam.