like

piątek, 28 marca 2008

11

"Jednego serca tak mało, tak mało.
Jednego serca trzeba mi na ziemi
co by przy moim miłością zadrżało
a byłbym cichym pomiędzy cichymi
i jednych ust trzeba skąd bym wieczność całą
pił napój szczęścia ustami mojemi
i oczu twoje skąd bym patrzał śmiało
widząc się świętym pomiędzy świętymi
Jednego serca i rąk białych dwoje
co by mi oczy zasłoniły moje
bym zasnął słodko marząc o aniele
który mnie niesie w objęciach do nieba
jednego serca tak mało mi trzeba
jednak widzę, że żądam za wiele.... "
(Czesław Niemen "Jednego serca")

sobota, 22 marca 2008

10

nie lubie odnajdywac w sobie cech ktorych nie toleruje.
nie lubie wiedziec ze to co czuje jest totalnie beznadziejne, zalosne i glupie.
nie lubie zachowywac sie tak jak sie zachowuje i czuc tego co czuje.
czasami siebie po prostu nie lubie.
nie lubie sie przywiazywac do kogos.
nie lubie chcieć...;/
i nie lubie wiedziec ze jak to powiem to nie zrozumie.

to ma jakas swoja nazwe... na z...?

kate nash "nicest thing"

niedziela, 16 marca 2008

9

hmm co tu duzo mówic. czasem wystarczy pare fajek, rozmowa z kims inteligentnym (;p) i problem i lzy ktore przed chwila plynely po policzkach nie maja juz znaczenia. czasem za to wystarczy w samotnosci zastanowic sie nad samym soba i wnioski wpadaja same do glowy.
bo zwiazek to taka dziwna sprawa. gdy jest sie razem-chce sie troche swobody, gdy ma sie jej za wiele-potrzeba troche uwagi. i sęk w tym zeby znalezc zloty srodek. ale przeciez zlosc mija a blasku oczu, ciepla ust i usmiechu nic nie zastapi. czasem trzeba postawic na swoim, czasem nie warto byc upartym. i jaka tu logika? wszystko musi byc wyposrodkowane.
czlowiek to konstrukcja tak skomplikowana, ze aby ja zrozumieć nie starczy życia;p

ale najwazniejsza jest rozmowa. i zaufanie. bez tego ani rusz.

i moze czasem jestem przydatna?

poniedziałek, 10 marca 2008

7

against all odds...!

dobrze, że słońce nadal świeci i wiosna chciaż idzie,
a jutro znów poszukam zgubionego dnia.
odnajde na dnie swojego serca przeświadczenie,
że wiatr we włosach wciąż cieszy.

wtorek, 4 marca 2008

6

to takie mile uczucie, zobaczyc kogos po dlugim czasie i wiedziec ze sie w ogole nie zmienil. ze wciaz jest taki sam, ze tak samo pali papierosa, tak samo giba sie gdy idzie i ma takie same glupie zarty. milo jest wiedziec ze ludzie na ktorych nam zalezy sie nie zmieniaja tak szybko, a jesli nawet, to to, co w nich kochamy zostaje takie samo.
a moze po prostu bezpiecznie i dobrze jest w to wierzyc?

niedziela, 2 marca 2008

5

wbrew pozorom moim zdaniem zwiazek ma malo wspolnego z miloscia, wielkimi uniesieniami i motylkami w brzuchu i innymi pierdołami. to wszystko jest na samym poczatku ale konczy sie tak szybko jak szybko poznajemy ciemne strony tej drugiej osoby. zwiazek to niepisana umowa zawarta miedzy dwojgiem ludzi. i tylko od ich zachowania i postawy zalezy przyszlosc. wg mnie to wzajemne zaufanie, ale ograniczone. to wzajemne wpieranie, ale nie niańczenie. to szczerosc, ale nie spowiadanie. to wspolne usmiechy i wspolne zlosci.
miłość? to nie wszystko. co ze slowa 'kocham' gdy ktos czuje sie i tak samotny?
zazdrosc? jak najbardziej! ale bez przesady:)
kłotnie? owszem-są potrzebne
rozmowy? podstawa
sex? przystawka
co robic by byc dobrym partnerem? nie zrzedzic, nie milczec, nie nalegac, nie olewac. byc przyjacielem. i byc szczerym rozmówcą.


przyziemne? nie sądze. gdy jest to wszystko i milosc to wtedy jest czulosc, blask w oczach, cieplo rak, mile slowa i tysiace rzeczy ktore sprawiaja ze chce sie spiewac:)

4

kiedy zastanowic sie nad tym czym jest zwiazek, czym powinien on byc, dochodzi sie zwykle do roznych wnioskow. zazwyczaj biora górę osobiste doswiadczenia i dobry zwiazek albo utorzsamiamy z przezytym albo chcemy by byl zupelnie inny. tak czy inaczej istnieje wiele opisow jak idealny, szczesliwy zwiazek powinien wygladac. niektorzy twierdza ze to dzielenie smutkow na dwoje, ze to wzajemna troska i wsparcie. inni mowia ze w zwiazku jest sie po to by bylo raźniej w zyciu. istnieje poglad ze to kwestia dotarcia sie charakterow, lub ze albo jest sie sobie pisanym lub nie.
mozna sie nad tym zaglebiac i myslec ale pozostaje jeszcze najwazniejsza kwestia czyli partner. i tu sie zaczynaja schody. czy lepiej byc w zwiazku z dopiero co poznanym facetem czy lepiej budowac szeroko pojętą przyszlosc z przyjacielem? co jest wazniejsz-zwiazek czy przyjazn. i czy prawdziwa przyjazn moze sie skonczyc jesli zwiazek sie nie uda? co jest warte poswiecenia? czy lepiej starac sie dopasowac do siebie czy pozostac takim jakim sie jest, z nadzieja ze jak mu cos nie pasuje to są jeszcze inni na swiecie? czy lepiej rozmawiac czy lepiej niektore sprawy pomijac? no i czy jak cos jest nie tak to starac sie naprawiac czy pakowac manatki i znikac? czy kazdy czlowiek jest gotowy na zwiazek? i czy istnieje w ogole cos takiego jak 'druga polowka'?
no i wreszcie czy milosc jest podstawa zwiazku? czy mozna najpierw z kims byc w nadziei ze milosc sama przyjdzie? czy mozna nadal z tym kims byc nawet jesli nie ma milosci? i czy milosc w ogole istnieje czy to ludzie ja sobie wymyslili zeby znaleźc wytlumaczenie dla swoich glupich zachowan? czy warto jest czekac na ksiecia z bajki?
i wbrew pozorom zadnej puenty nie bedzie bo nie znam odpowiedzi na te pytania. znam swoje stanowisko na ten temat ktore codziennie sie zmienia...