like

środa, 17 września 2014

Pewnej nocy obudziłam się przerażona swoim snem. Wstałam by ochłodzić twarz zimną wodą i zmyć z siebie resztkę tego koszmaru. Położyłam się z powrotem ale nic nie pomagało bym zasnęła znów. Z przyzwyczajenia policzyłam czas pozostały do momentu gdy zadzwoni budzik. Zostały trzy godziny i dziesięć minut. Leżałam, siedziałam, patrzyłam przez okno na zaspaną ulicę i leniwie świecące latarnie. Bolała mnie głowa. Wyszłam do drugiego pokoju, otworzyłam okno, położyłam się na ziemi. Leżałam tak, czując jak mój spracowany i zmęczony kręgosłup odpoczywa na twardej powierzchni i oddychałam zimnym, świeżym powietrzem. Położyłam ręce pod głową i rozciągałam mięśnie. I nagle poczułam coś mokrego pod dłonią. Popatrzyłam na palce i w szarości pokoju dostrzegłam ciemną i lekko lepką ciecz-krew. Zerwałam się jak oparzona i wtedy zaczęły walić się ściany. Okazało się że to nie mój dom a jakiś hangar, wszystko jest w dymie i płomieniach, chyba się paliłam i gdy spojrzałam w górę zobaczyłam wielką metalową belkę spadającą mi na głowę. I poczułam realny ból, jakby ktoś rozłupywał mi czaszkę. I nagle obudziłam się przerażona własnym snem. A na telefonie zobaczyłam, że jest 2:50. Wstaję o 6... Bolała mnie głowa i trochę dla śmiechu zrobiłam wszystko tak samo: umyłam twarz, patrzyłam przez okno, położyłam się na podłodze w pokoju. Ale zaraz: okno było otwarte mimo, że go nie otworzyłam... Spieprzyłam to łóżka w dwóch susach.

poniedziałek, 15 września 2014

Nigdy nie patrzę na życie przez różowe okulary, nigdy też nie zakładam, że "wszystko się ułoży", "jakoś to będzie", albo "zawsze po złym czasie nadchodzi lepszy".
Tego nauczyło mnie życie. Nic się samo nie układa, nie ma żadnego tajnego wzoru na to ile chujni w życiu może Cie spotkać byś osiągnęła dno i mogła się odbić. Niejednokrotnie myślałam już, że jestem w jakimś ciemnym zaułku, że się gorzej dziać nie może. Ale wiesz? Zawsze się okazywało, że może. Z im większym optymizmem patrzyłam w przyszłość, tym z większym łomotem wszystko się rozpadało. Przecież każdy wie, że nie ma nic gorszego niż uczucie kiedy wszystkie plany i marzenia walą się na łeb i szyję.
Tysiące razy uczyłam się na własnych zranieniach by nie ufać ludziom. Tego, by nie poświęcać swojego czasu i energii na nieswoje problemy. Przecież już tyle razy miałam nauczkę, że nikt nie podziękuje za pomoc i troskę, a jeszcze okaże się, że to właśnie przeze mnie są te problemy. I zastanawiam się czasem ile jeszcze razy muszę dostać po dupie by się nauczyć tak naprawdę...
Obiecywałam sobie zawsze, że już nigdy, nigdy nie będę pokładać nadziei w drugim człowieku.
Powtarzałam, że nie dam innym kierować swoim życiem, że nikt za mnie życia nie przeżyje. Że nie warto przejmować się opiniami ludzi którzy ciągną w dół, choćby nie wiem kim byli.

Ułożyłam sobie w głowie plan.
I wiesz co... Nie, nie zdziwisz się, prawda, jak powiem, że rozsypał w drobny mak?
Zacisnę zęby i nie zobaczysz moich łez.
Zacisnę powieki i udam, że nigdy żadnego planu nie było.
Zacisnę serce i nie usłyszysz moich zwierzeń.

Życie polega na wyborach, na podejmowaniu decyzji, na rezygnowaniu z czegoś dla czegoś innego.
Być może moje życie polega na przeskakiwaniu wszystkich kłód spod nóg.
Nie jestem już dzieckiem, znam swoje wady i zalety. Wiem co potrafię i wiem w czym jestem kiepska.
Lecz chyba okazuje się, że byłabym znakomita w skokach przez płotki....