like

czwartek, 29 stycznia 2015

Często oceniamy innych ludzi. Dopisujemy do nich określenia nazywając je "obiektywnymi" lub "prawdziwymi". Mówimy, że koleżanka z biura jest zbyt głośna, matka zbyt gadatliwa, ojciec za mało rozrywkowy a przyjaciel za mało pewny siebie. Oceny: zbyt lub za mało. Ale jaki jest punkt odniesienia? Gdzie on jest? W Tobie? W innych ludziach? W statystykach? A może w subiektywnym odczuciu jaki drugi człowiek powinien być według nas?
A teraz przez chwilę wyobraź sobie, że masz super moc. Możesz zmienić w innym człowieku taką jedną cechę. Możesz sprawić, że koleżanka zza biurka obok zaczyna mówić ciszej a Twój facet zaczyna być np romantyczny, bo wcześniej był oczywiście "za mało".
Mając taką super moc dostosowujesz innych ludzi pod siebie. Nie starasz się ich zrozumieć, akceptować, lubić czy nawet kochać jako odmiennych. Chcesz się ich upodobnić do siebie lub do swoich wymagań. Na szczęście nie mamy takich super mocy, ale mimo wszystko staramy się to uczynić!
I apropos wymagań - jakie mamy prawo by wymagać od innego człowieka by zmienił w sobie jakieś zachowania? Na ile możemy sobie pozwolić? Od kogo możemy, a od kogo nie powinniśmy? A może ludzie dają innym niepisane przyzwolenie: możesz mnie zmieniać, dostosowywać.
Mówi się nie raz o ludziach "podatnych na wpływy". Tymi wpływami może być środowisko, partner, rodzice, nauczyciel, kierownik czy przyjaciel. I tu nasuwa się wniosek: pozwalamy na to ludziom którzy coś w naszym życiu znaczą, których za coś cenimy lub się ich lękamy. Lub kiedy sami nie jesteśmy siebie pewni i siebie nie akceptujemy w całości.
Zastanów się nad tym, zanim dasz komuś taką władzę, bo taki proces może okazać się nieodwracalny. A co, jeśli ktoś będzie chciał cie zmienić w człowieka jakim za nic nie chcesz być?

wtorek, 27 stycznia 2015

Chciałabym umieć śpiewać. Potrafić wyrazić swoje marzenia, uczucia, myśli za pomocą nie tylko słów ale i melodii razem z nimi płynącej. Od zawsze muzyka mnie poruszała. nie umiem określić co musi mieć w sobie by mi się podobała. Odnajduje to w wielu gatunkach, ciężko mi nie raz znaleźć powiązanie miedzy jednym a drugim utworem. Czasem porusza mnie tekst, czasem jakiś fragment muzyki. Spędzam godziny na poszukiwaniach w internecie nietuzinkowych i wyjątkowych wykonań znanych mi utworów. Szukam głosów, które poruszają moje serce. Muzyka kojarzy mi się z wieloma chwilami. mogę nie pamiętać jaki to był miesiąc i rok, ale bezbłędnie opiszę Ci pogodę, zapach i to co rozbrzmiewało w moich słuchawkach w odwołaniu do jakiegoś wydarzenia. Patrzę na zdjęcie i od razu słyszę muzykę. Słyszę muzykę i widzę wspomnienia. Czasem też widzę jakieś marzenia.
Teraz, kiedy wszędzie jeżdżę samochodem i zajmuje to zwykle kilkanaście minut w towarzystwie radia, a funkcję muzyki podczas spacerów przejęły śpiewy mojej córki, coraz mniej mam czasu na słuchanie czegoś co porusza. Na patrzenie na świat tak jak lubię: w samotności, z kawą, papierosem i ulubionymi dźwiękami na uszach.
I mimo, że większość ludzi, którzy mnie znają, uważają mnie za dość twardą sztukę, to muzyka sprawia, że pisałam wiersze, płakałam i wyznawałam miłość;)
O, taka romantyczna dusza w skorupce.

https://www.youtube.com/watch?v=3k9cK_n1mlg  - treść właściwa czyli piosenka od 1:48. 16latka we własnej kompozycji. Słowa, muzyka, wykonanie. Nie wiem co, ale porusza.