like

wtorek, 6 stycznia 2009

28

każdego dnia poznajemy siebie. małymi krokami stajemy się inni. dążymy do doskonałości? nasze małe decyzje stają się decyzjami ogromnymi bo kształtującymi nas samych.

można mówić ale nie rozmawiać. można patrzeć i nie widzieć. można dotykać a nie czuć.
można wszystko zmienić w sobie dla drugiej osoby, ale po co? przecież to już nie będziemy my.
można w tym samym czasie chcieć czegoś co jest daleko a nie chcieć czegoś co jest blisko. można chcieć obu rzeczy jednocześnie lub żadnej z nich. można zakopywać się pod koc lub nosić skarpetki na dresach. można wgapiać się w monitor i tak spędzać całe dnie i udawać ze tak jest fajnie. można szukać miłości lub od niej uciekać. można tak na prawdę wszystko. można kogoś ranić zasłaniając się tym ze czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. można zwalać winę na kogoś że robi czy nawet myśli złe rzeczy, nawet jeśli najpierw one pojawiły się w naszych myślach. można oszukiwać kogoś mimo że tak na prawdę oszukuje się samego siebie.
można wszystko. ale gdzie się zgubimy? ile granic musimy przekroczyć by dowiedzieć się jak daleko nie potrafimy się posunąć? i jak głęboko wsadzimy rękę do ognia tylko po to by popatrzeć jak płonie? jak podłym umiemy stać się człowiekiem sami z siebie?

czasem uciekam. udaję odważną, udaję że potrafię wypić nawarzone piwo. ale czasem uciekam od samej siebie. bo czasem przestaję czuć że to ja. tylko nie wiem czy to ktoś kogo mogę podziwiać bo taka chciałam być, czy kimś kim mogę gardzić.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

podążanie za czymś, co chcemy osiągnąć często uwieńczone jest utratą zapału. im dłużej czegoś chcemy tym krócej się tym cieszymy. odnoszę wrażanie, że społeczeństwo ludzkie to banda zapyziałych masochistów, którym nieopisaną radość sprawia odrzucanie od siebie tego, czego najbardziej chcą.

pierdolenie o szopenie.
i tak miał mumy
każdy ma
a co!